Forum Lotharis Strona Główna

 Ogłoszenie 

DISCORD a co mi tam...


Poprzedni temat «» Następny temat
Ostatni Bastion Klimatu - Zapraszamy!
Autor Wiadomość
Sol Angelika


Sol Angelika
Człowiek
Barbarzyńca
Posty: 21

Zloto
Wysłany: 2012-03-07, 09:13   Ostatni Bastion Klimatu - Zapraszamy! [Cytuj]

Ogłoszenie dla ludzi, którym zechciało by się jeszcze coś popisać w klimacie. Bo on jeszcze gdzieniegdzie się tli, czekając aby buchnąć gorącym płomieniem. Zapraszamy wtedy wszystkich chętnych do pisania w "pirackim" klimacie.

A oto skrót ostatnich wydarzeń:

Pani fortuna kolejny raz wystawiła na próbę piracką czeredę. Zwykła wyprawa do opuszczonych przez bogów kopalni niespodziewanie zakończyła się uwolnieniem ognistego demona, który omal nie pozabijał naszych bohaterów. Wojownicy, miast złota, wynieśli rany oraz pokancerowaną dumę. Demon zaś, Tefros począł przygotowywać się do dominacji nad swoim spłachetkiem świata. Jakież było jego zdziwienie gdy zorientował się, że jego dziedzina jest jedynie zapomnianą przez boga wyspą.
Yberia nie należała do najokazalszych, nie była też jedynym lądem archipelagu Morza Czaszek. Jednak otaczający ją, wodny bezmiar skutecznie hamował zapędy pana ognia. Świeżo odzyskana wolność okazała się jedynie kolejnym więzieniem.
Jednak moc, przyciągała moc.

Ze stolicy Lotharis, Rivangoth wyruszyła karna ekspedycja na opisaną wcześniej wyspę. Błękitne stronnictwo, na tyle władne by wpłynąć na lordów miasta, zebrało armię głodną rozgonić na cztery wiatry piracką zarazę. Taka w każdym razie była gnana wiatrem plotka.
Wieść dotarła do piratów wiele szybciej niż samo zagrożenie. Orczy herszt piratów, który uprzednio, siłą zdobył władzę nad bandą, zdecydował się bronić swoich. Jednak aby odpowiednio wyposażyć oraz wyćwiczyć zbieraninę jaką władał nie wystarczyło mu czasu. Zresztą sami piraci do karnych nie należeli, właściwie zależało im na trzech rzeczach: złocie, pochędórzce oraz aby wszyscy dali im spokój. Czasy jednak nie sprzyjały.

Trzy galeony dopłynęły na Yberię. Desant przebiegł sprawnie, wyłączając atak zdesperowanej miejscowej ludności. Chłopi choć prości, byli wyspiarzami. Wychowało ich morze oraz czeredy barbarzyńców, przed którymi przyszło im się regularnie bronić, póki piracka sława nie zrobiła tego, czego uczynić nie mogły strzały i miecze. Doszło do walnej bitwy, jednak regularne wojsko pod błękitnym sztandarem dość łatwo poradziło sobie z oponentem.
Niestety zbuntowane chłopstwo nie było jedynym problemem żołnierzy. Demon ognia wypełzł ze swego leża, złakniony wizją użycia statków i wydostania się z wyspy. Nie był sam. Mroczna magia stworzyła mu armię ożywieńców. Trupy bezmyślnie ruszyły w kierunku wychodzącej im naprzeciw armii. Błękitni byli świetnie zdyscyplinowani i uzbrojeni, ich przywódcy nie byli zaś złaknionymi prestiżu tumanami, jednak nieumarłych było po prostu zbyt wielu…
Jatkę, do jakiej doszło w lesie, obserwowali również piraci. Garstka pechowców została po chwili wciągnięta w bitwę, zmuszona walczyć ramię w ramię z błękitnym wrogiem. W końcu odcięci w zrobionym naprędce szańcu, pogodzili się ze swą rychłą śmiercią.
Herszt dotrzymał przysięgi złożonej konającemu przyjacielowi, który nomen omen był poprzednim, pirackim dowódcą. Zajął się „bandą”. Wpadając w berserkeski szał, szermierz przebił się przez nieumarłe szeregi, nie szczędząc miecza. Grupka wyrwana ze szponów śmierci uciekała w stronę morza, licząc na zaokrętowanie się na jednym z ocalałych statków.

Późniejsza walka orka z demonem godna była by niejednej ballady, jednak one nie lubią opisywać śmierci, nie tchną smutkiem i nostalgią oraz bólem. Herszt zginął strawiony płomieniem, jednak dał opór na tyle długo by piraci zdążyli uciec.

Wychylając nosy z lasu, bohaterowie zauważyli siedzącego na białym koniu jeźdźca. Prowodyr błękitnych, Azareus, oraz szepczące mu do ucha bóstwo czekali na swojego ostatecznego wroga. I doczekali się…
Oszukany przez domniemanego boga palladyn bez zmazy i skazy, padł pod ciosem ognistych szponów. Zaś kierowane własną wendettą bóstwo, a raczej demon ciemności starł się z Tefrosem. Dwa potężne byty, nie mogąc w boju uzyskać przewagi, unicestwiły się wzajemnie, niszcząc przy okazji, kotwiczącą w porcie flotę. Pozbawiona mocy swego pana, trupia armia, padła bez ducha na ziemię.

Piraci, wespół z gminem, postanowili uświęcić wiktorię, trunkiem, tańcem i swawolą. Szykowała się też kolejna wyprawa, zresztą zobaczcie sami.



Adres forum:

http://gildiapmc.nazwa.pl/forums/index.php
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
 
     
Haspen
Sir Frywolne Mango


-
Kamdin
Wiek: 35
Posty: 558
Piwa: 36/132

Zloto
Wysłany: 2012-03-08, 00:04    [Cytuj]

Co się niebezpiecznie tli, zawsze można przydeptać /złośliwy ;P

A tak na poważnie, może wpadnę, chociażby sobie poczytać, a może nawet popisać, Kamdin to żywa skamielina, niech se poczłapie na krańcu świata jeszcze, bo go tam nie było ;P

Jeszcze są jacyś znajomi ludzie? ;P
_________________
"Wojna to wojna, a nie cholerne przedszkole."

Best Book evar: "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakova.

Pomóż mojemu smoczkowi, klikaj! ->
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM]
  Bordo!
     
Sol Angelika


Sol Angelika
Człowiek
Barbarzyńca
Posty: 21

Zloto
Wysłany: 2012-03-08, 11:15    [Cytuj]

Jak to jacyś znajomi? Sami znajomi :D

Piraci trzymają się nadal i piją jak zawsze :D
Postaw piwo autorowi tego posta [Profil] [PM] [E-mail]
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 12